M. Adamowicz u gedanistów - forma na medal

Mamy dobra wiadomość dla nieco poirytowanej sędzi Aleksandry Kaczmarek, która 8 września nie doczekała się w sądzie Magdaleny Adamowicz, świadka w procesie sprawcy zabójstwa jej męża, "ze względu na sytuację osobistą i zdrowotną".

Otóż "działanie zaleconych przez lekarzy leków" musiały być skuteczne i miały "wpływ na zdolność postrzegania" dr prawa M. Adamowicz, bo już tydzień później, 15 września, europosłanka w znakomitej formie uczestniczyła w 100-leciu Gedanii w Muzeum II Wojny Światowej. Emanowała dobrym nastrojem, odbierała medal przyznany jej mężowi przez zarząd klubu, a nawet ze swadą wzięła się za mikrofon.

Wygląda więc na to, że wbrew obawom sędzi Kaczmarek, na adres w Brukseli wskazany przez M. Adamowicz do doręczeń, jakaś korespondencja dochodzi, pozostaje jedynie jej odbiór. Ponieważ skromnym życzeniem sędzi, skierowanym do pełnomocnika świadka, było ewentualne powiadomienie sądu o pobycie M. Adamowicz w Gdańsku, co ułatwiłoby ustalenie terminu przesłuchania, o zdarzeniu w muzeum z pewnym opóźnieniem sąd informujemy, czując że okoliczność ta mogła nie być znana adwokatowi świadka.

A sprawę "sytuacji osobistej" świadka lepiej pozostawić... sprawą osobistą, bo życie wdowy, zwłaszcza tak popularnej, nie musi być łatwe... no ale przynajmniej zdrowie wróci.
(get)